CISZA PRZY STOLE
Do napisania tego tekstu skłoniła mnie pewna obserwacja. Wyobraźcie sobie elegancką restaurację w wyremontowanym pałacu, który należał do różnych właścicieli, był rozbudowywany, po II wojnie światowej padł łupem radzieckich żołnierzy. W czasie PRL -u służył jako szkoła z internatem. Bardzo długo był opuszczony, budynek niszczał, piękny park wokół pałacu zarastał krzakami. Na szczęście obecny właściciel doprowadził go do kwitnącego stanu, teraz znajduje się tam elegancki hotel , SPA i restauracja. I właśnie ta restauracja będzie miejscem, o którym chciałabym napisać. Przepiękne wnętrza pałacowe, kryształowe żyrandole, świeczniki, białe obrusy, eleganckie nakrycia, dyskretni kelnerzy. Atmosfera i wystrój raczej dla dorosłych, nigdzie nie widać kącika dla dzieci, żadnych zabawek, czy kredek przynoszonych do stolika. To miejsce dla par, na spotkania biznesowe, na wyjazd bez dzieci. Tak się wydaje, to pierwsze wrażenie. Rozglądam się po sali i widzę kilka rodzin z dziećmi, jest dość późno, raczej godziny kolacyjne. Przy stołach siedzą dzieci w różnym wieku, od siedmio -, ośmiolatków do kilkunastolatków. Następnego dnia rano w tym samym miejscu zjadam pyszne śniadanie i nadal obserwuję ludzi na sali. Pojawiły się nowe twarze, kolejne rodziny, blisko mnie siedzą rodzice z „na oko” dwuletnim chłopcem. Cisza, słychać tylko pobrzękiwanie filiżanek i sztućców, przyciszone rozmowy dorosłych, dzieci jakby nie było. Tego samego dnia sytuacja powtarza się jeszcze przy obiedzie i kolacji. Znowu oprócz tych rodzin ze śniadania pojawiają się inne , część osób to dorośli, są także nowe dzieci, ludzi coraz więcej sala wypełniona prawie do ostatniego stolika. Słychać rozmowy, czasami ktoś dorosły się zaśmieje, z rzadka odzywa się dziecko, kelnerzy przyciszonymi głosami zbierają zamówienia od gości. Ale dzieci nie rozmawiają, nie biorą udziału w dyskusjach rodziców przy stole, nie słychać rodzinnych sprzeczek o zjedzenie surówki z marchewki. Cisza. Dlaczego? Powód jest prosty. Wszystkie dzieci używają przy posiłkach urządzeń elektronicznych. Dwulatek z dużą sprawnością posługuje się telefonem, a mama co jakiś czas podaje mu jedzenie do ust. Dziecko nie obserwuje otoczenia, nie zwraca uwagi na różne dźwięki, których wokół jest mnóstwo, dziecko nie wącha jedzenia i zapewne także go nie smakuje. Kilkoro dzieci we wczesnym wieku szkolnym, siedzących przy innym stoliku używa tabletów, każdy swój. Tablety zajmują większą część miejsca na stole przed dziećmi, oczy wpatrzone w ekran, dzieciaki nie są nawet zainteresowane wyborem dania z menu. Rozmowa przebiega wyłącznie między dorosłymi uczestnikami obiadu. W pewnej chwili jedna z mam prosi dziewczynkę o wyłączenie filmu i odłożenie urządzenia, dziewczynka nie reaguje, wpatruje się w ekran. Ponowne zwrócenie uwagi spotyka się z wyraźnym protestem, chociaż dziecko spełnia w końcu prośbę mamy. Inne dzieci przy stole, nie upomniane przez swoich rodziców nadal koncentrują uwagę na tabletach, co jakiś czas sięgając widelcem do talerza, bez specjalnego zainteresowania tym, co na nim jest. Obiad odbywa się w spokoju przerywany co jakiś czas krótkimi uwagami dorosłych , dzieci były obecne wyłącznie ciałem. Młodsi uczestnicy obiadu kończą swoje dania, nadal to tablety są głównym celem ich uwagi, jedna z mam zaczyna namawiać je do wyjścia na dwór. Pogoda tego dnia jest piękna, a pałacowy park zachęca do zabawy. Mnóstwo jesiennych liści, można się nimi rzucać lub zrobić ciekawe bukiety, kilka tajemniczych zakątków, zwalonych pni i dziuple w starych drzewach zachęcają do zrobienia bazy lub kryjówki. Dzieci z ociąganiem wstają od stołu, oczywiście zabierając ze sobą tablety. Wychodzą na pałacowy taras i ponownie uruchamiają urządzenia. Liście i tajemnicze zakątki nie mają dla nich żadnego znaczenia. Przy stoliku obok siada pan z dwójką nastoletnich dzieci, można domniemywać , że to ojciec spędza czas z dzieciakami, może ma dla nich mało czasu i postanowił zorganizować dla dzieci ciekawy weekend w pięknym otoczeniu. Wspólny obiad wydaje się być idealnym czasem do rozmowy, ale przy tym stole jest cisza. Wszyscy, cała trójka jest wpatrzona w ekrany telefonów. Kucharz pałacowy bardzo się postarał , dania są ciekawie udekorowane, małe dzieła sztuki, ale nikogo z tej trójki to nie interesuje. Podczas całego obiadu rozmawiają tylko wybierając dania, nie ze sobą , zwracają się wyłącznie do kelnera.
Co wynika z tych obserwacji, wydawać by się mogło, że to tylko ciekawość i radość z podpatrywania innych. Pewnie trochę tak, lubię ludzi i zawsze są oni dla mnie ciekawą inspiracją. Ale najważniejszą sprawą , którą chciałam pokazać to pewna zmiana cywilizacyjna, do której jako ludzkość zmierzamy. Czytając różne blogi czy artykuły o tematyce dziecięco – rodzicielskiej ciągle znajduję rozważania na temat szkodliwego wpływu urządzeń elektronicznych na rozwój ogólny, na rozwój mowy, na relacje. Rodzice ułatwiają sobie trudną rodzicielską pracę wręczając dziecku tablet lub sadzając przed telewizorem, który często włączony jest przez cały dzień, niezależnie czy ktoś ogląda jakiś program. Dźwięk stale włączonego telewizora zobojętnia dzieci na słuchanie dźwięków otoczenia, uwaga słuchowa nie jest stymulowana, dziecku trudno także rozróżnić dźwięki mowy. Tablet czy telefon staje się podstawową zabawką, bardzo dla dziecka atrakcyjną, nie wymagającą od użytkownika żadnego zaangażowania, dla rodziców niewyspanych i zmęczonych pracą staje się kołem ratunkowym, na początku rzucanym „tylko na 15 minut”, potem niepostrzeżenie ten czas się wydłuża. W sieci obserwujemy przerażające filmiki pokazujące nie chodzące jeszcze niemowlęta, które reagują histerią po zabraniu im telefonu. Temat jest bardzo szeroko podejmowany przez różnych terapeutów i lekarzy, którzy obserwują wzrastającą liczbę dzieci z problemami rozwojowymi. Nadmierne korzystanie z urządzeń elektronicznych przyzwyczaja dziecko do mało aktywnego, ubogiego w różnorodne bodźce życia, dostarcza atrakcyjnej rozrywki bez angażowania potencjału intelektualnego. Wywołuje schematyczne i stereotypowe zachowania, nie wymagające myślenia i analizowania przyczynowo – skutkowego. Pytania stawiane przez dzieci są powierzchowne, a udzielane odpowiedzi nie wzbudzają zainteresowania. Dzieci przyswajają język bohaterów i posługują się nim, nie rozumiejąc wszystkich używanych słów.
Dzieci mają znaczne problemy z mową i komunikacją, które staja się przyczyną frustracji, łatwo się denerwują i dekoncentrują. Obserwuje się u nich spadek zainteresowania zabawą, opóźnienie w rozwijaniu różnych umiejętności, związanych np. z czynnością rąk. Ograniczenie stymulowania wyobraźni skutkuje tym, że dzieci szybko się nudzą, nie są w stanie zorganizować sobie własnej zabawy, jedynym pomysłem na wspólne spędzania czasu z rówieśnikami jest tablet lub komputer. Ograniczanie wpływu różnorodnych bodźców, zwłaszcza w okresie intensywnego rozwoju, powoduje również problemy z integracją sensoryczną oraz z rozwojem motorycznym. Mało aktywny tryb życia wywołuje wady postawy, sprzyja rozwijaniu się otyłości. Często podkreśla się zgubny wpływ telewizji na procesy związane z przyjmowaniem jedzenia. Dzieci skupione na obrazie nie zwracają uwagi na wygląd, zapach czy smak, często w nieprawidłowy sposób pobierają pokarm, a to z kolei może być przyczyną powstawania wad wymowy, czy powstania wybiórczości pokarmowej, która może trwać długie lata. Niepokojące obserwacje nie dotyczą tylko zachowania dzieci. Dominacja użytkowania urządzeń elektronicznych wpływa również na funkcjonowanie społeczne młodzieży i dorosłych. Młodzież często kontaktuje się z rówieśnikami wyłącznie przez portale społecznościowe, rezygnując z rozmów przez telefon lub bezpośrednich spotkań. Sposób wypowiadania się zmienia się na bardzo skrótowy, podobny w swojej konstrukcji do ograniczonych komunikatów pisemnych typu SMS, skutkiem jest zmniejszony zasób słownictwa, utrata płynności mowy, liczne deformacje artykulacyjne. Rozluźnieniu ulegają więzi międzyludzkie, wśród rodziny czy przyjaciół, ale także pogorszeniu ulega zdolność komunikacyjna między zupełnie obcymi sobie ludźmi. Nie podejmuje się wysiłku rozmowy, wymiany myśli, dyskusji na argumenty, to urządzenia stają się partnerem dialogu.
Czy kształtowanie się pokolenia obrazowego jest normalną zmianą cywilizacyjną, technologicznie uzasadnioną, z którą należy się pogodzić czy też za wszelką cenę należy zmieniać nawyki i przyzwyczajenia, nie akceptować prostych rozwiązań?